Parę lat temu dostałam od mojego Największego Przyjaciela obrzydliwe, różowe foremki na ciastka. Zarzekałam się wtedy, że nie dość, że nigdy ich nie użyję, to już na pewno nie upiekę żadnych ciastek. 
Od początku tego roku wymyślałam najprzeróżniejsze, żenujące prezenty, które mogłabym mu podarować na te okrągłe urodziny w ramach zemsty za te wszystkie złośliwości. Zabrakło nam czasu. Nie miałam już tej okazji.
Pomyślałam więc, że te urodziny to  dobry i wymowny dzień, żeby użyć foremek. Nawet jeśli ciastka miałyby być kompletnie słone. Myślę, że gdzieś podświadomie wiedziałam, że muszą one być "dobre, ale nie rób więcej". Tak w ramach hołdu. 
Potrafię sobie nawet wyobrazić, jak ryczałby ze śmiechu, wiedząc, że nie dość że jednak użyłam tych foremek, to jeszcze wyszły mi pierniczki-kamyczki. I że miał rację, bo przecież tego nigdy bym mu nie przyznała.
 

Dawno już nie robiłam żadnego ciasta, przypomniało mi się też, że i wałek dostałam od niego...



Moja ocena:

dobre!!!!aleniezrobięwięcej/10 

Nie no, żartuję. To jakby jeść chleb o aromacie pierniczków. Na dodatek obrzydliwy chleb. Nawet mi się nie chciało wymyślać żadnych bezcukrowych dekoracji.

Ocena kurek: