10. Kulki z komosy ryżowej
Uwielbiałam te czekoladowe kuleczki, które kiedyś robiła nam Mama. Do tej pory myślę, że powstały tylko dlatego, że nie było co zrobić z resztkami biszkoptów. Potem próbowałam je odtworzyć, ale wiadomo, że to już nie było to samo. Chociaż przyznam, że wersja z krakersami i czekoladą była nieziemska. Bo czy istnieje lepsze połączenie, niż słodko-słone?
Dziś spróbowałam je zrobić, zamieniając herbatniki na komosę ryżową, a mleczną czekoladę na gorzką.
Kulki schładzały się około dwóch godzin w lodówce. Wyglądały identycznie, jak te z dzieciństwa. Co do smaku...
Zacznijmy od tego, że nigdy nie rozumiałam takiego wynalazku, jak gorzka czekolada. Jednak z racji tego, że w tej chwili to jedna opcja, na jaką sobie mogę pozwolić, to powiedzmy, że jakoś się z nią oswoiłam. Mało tego, mam nawet w szafce czekoladę o 90% zawartości kakao. Skosztowałam nawet odrobinę. Ciężko było przełknąć tę gorycz porażki. Dosłownie.
nigdywięcejtegoniezrobię/10
No kto lubi gorzkie desery? Jedyne co jest w tym dobre, to orzechy laskowe. Nawet biedne kury nie skorzystają na tej porażce, bo ta ilość czekolady mogłaby im nie posłużyć. Gorzkiej na dodatek.
0 Komentarze